Relacja tekstowa
Spotkanie pomiędzy Politechniką Śląską a DRiV Gliwice+, zapowiadało się jako konfrontacja zespołów, które w poprzedniej serii gier sezonu wiosennego 1 Ligi Sportowej Ligi Firm, wygrały swoje pierwsze mecze w bieżącej kampanii. Gracze rozstawieni w roli gospodarzy, przed tygodniem podejmowali ekipę PACCOR. Zawodnicy Politechniki Śląskiej pokonali wówczas swoich przeciwników w rozmiarach 6:2, większość bramek zdobywając w drugiej części rywalizacji. Natomiast piłkarze DRiV Gliwice+, w ubiegły wtorek mierzyli się z drużyną MRW. Goście wygrali tamto starcie 5:4, zapewniając sobie 3 punkty w ostatniej akcji meczu. Spotkanie rozpoczęło się od dość szybkiej gry obu zespołów, które niewielką liczbą podań, starały się przenosić futbolówkę pod pole karne rywali. Zarówno gospodarze jak i goście, próbowali grać długie piłki na napastników, dając im możliwość konfrontacji jeden na jednego z bramkarzem rywali. Pierwszy gol w tym starciu padł już w 2 minucie, kiedy to Dorian Kalisz wyprowadził ekipę z Gliwic na prowadzenie. Piłkarze Politechniki zdołali odpowiedzieć na tą bramkę 7 minut później. Wówczas Kamil Stolarz pokonał bramkarza DRiV, dając swojemu zespołowi remis 1:1. Po tym trafieniu, gospodarze wyraźnie nabrali większej pewności w grze, kilka chwil później wychodząc na prowadzenie za sprawą gola, którego w 12 minucie strzelił Damian Terlecki. W końcówce pierwszej odsłony, oba zespoły stworzyły sobie jeszcze kilka dogodnych okazji strzałowych, jednak przed przerwą wynik nie uległ już zmianie. Na początku drugiej połowy, do ataku ruszyli zawodnicy Politechniki Śląskiej, chcąc szybko podwyższyć prowadzenie. Udało im się to w już w 23 minucie, po drugim golu Damiana Terleckiego, który doprowadził do wyniku 3:1. Jednak dziesięć minut później, bramkę kontaktową zdołali zdobyć goście, dając sobie nadzieję na punkty w tym meczu. Gdy wydawało się, że Politechnika Śląska wygra to spotkanie, w 37 minucie Łukasz Michalak zdobył trzecią bramkę dla gliwickiego zespołu, ostatecznie ustalając wynik tej rywalizacji na 3:3.
