Relacja tekstowa
Spotkanie między Mad Mick, który zajmuje drugie miejsce i ma tyle samo punktów co lider RetosBus, a Max-Fliz Katowice, było chyba najbardziej wyczekiwane. Obie drużyny przystąpiły do meczu zwarci i gotowi na twardą grę. Max-Fliz bardzo szybko złapał właściwy rytm, dzięki czemu przejął w pierwszej połowie całkowitą kontrolę i dyktował warunki swojemu rywalowi. Po 25. minutach Mad Mick miał poważne zmartwienie na głowie, ponieważ przegrywał 0:4, a w jego grze nie było widać żadnych przesłanek na odrobienie wyniku. Druga połowa miała zupełnie inny przebieg. Wyglądało to tak, jakby zawodnicy zamienili się w przerwie koszulkami. Teraz to Mad Mick, grając wysokim pressingiem, odbierał piłki swojemu rywalowi i zaczął zdobywać przewagę. Z niekorzystnego wyniku zrobiło się 2:4, lecz wtedy Max-Fliz odskoczył na trzy bramki. Od tego momentu Mad Mick przeszedł do szalonych ataków, a jego przeciwnik ofiarnie bronił się przez stratą kolejnych goli. Ostatecznie udało się mu odrobić jeszcze tylko jedną bramkę, w związku z czym znacznie utrudnił sobie szansę na wygranie mistrzostwa Ekstraklasy.
