Relacja tekstowa
Spotkanie od pierwszych minut nie dawało, najmniejszych złudzeń, co do jego całkowitego przebiegu. Max-Fliz od pierwszego gwizdka sędziego nie oddawał inicjatywy przeciwnikowi w żadnym elemencie gry. Spectrum przytłumieni przewagą nie byli w stanie skonstruować nawet jesnej składnej akcji, zagrażającej przeciwnikowi w trakcie pierwszych 45 minut spotkania. Natomiast Max-Fliz bez skrupułów wykorzystał większość nadarzających się okazji prowadząc do przerwy 5-0. Druga połowa to znakomita kontynuacja festiwalu strzeleckiego drużyny w czarnych strojach. Zupełnie rozbici zawodnicy Spectrum zdobyli tylko honorową bramkę, mimo tego, że Max-Fliz chciał zachować czyste konto.