Relacja tekstowa
Mecz pomiędzy ING a Honeywell nie miał dużego ciężaru gatunkowego, zatem obie drużyny postanowiły dać prawdziwy spektakl. Jak to często bywa w meczach o pietruszkę, grając bez presji wyniku, zawodnicy obu drużyn zagrali niezwykle otwarte spotkanie, fundując obserwatorom prawdziwy rollercoaster. Wymiana ciosów z obu stron rozpoczęła się od pierwszego gwizdka arbitra. Już w pierwszych 10 minutach padło 5 goli, a kolejne fragmenty meczu przyniosły kolejne trafienia. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, bramki nadal sypały się jak z rękawa. Trudno w to uwierzyć, ale sama końcówka była… jeszcze bardziej emocjonująca. ING wyszło na prowadzenie 8:7 w ostatniej minucie meczu, jednak rywale jeszcze zdążyli odwrócić losy pojedynku, dwukrotnie pokonując bramkarza przeciwników. Ostatecznie po szalonym spotkaniu Honeywell sięgnał po trzy punkty i zakończył sezon na dobrym, siódmym miejscu.