Relacja tekstowa
Był to mecz dwóch jesiennych debiutantów, którzy aktualnie plasują w dolnej połowie tabeli. PKF rozegrał wcześniej jednak tylko cztery spotkania i choć grał w kratkę, to wciąż mógł liczyć, że jeszcze uda się rozpocząć pościg za górną częścią stawki. Zannini Poland z kolei czekało na pierwszą wygraną w obecnym sezonie i celem tej drużyny na tę potyczkę było przerwanie passy sześciu meczów bez zwycięstwa. Lepiej to spotkanie rozpoczęli gracze PKF, którzy po czterech minutach wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Krzysztofa Marcinowskiego. Gracze Zannini mogli szybko odpowiedzieć, jednak strzał jednego z nich trafił w słupek, a za chwilę przekonali się oni boleśnie o prawdziwości porzekadła o niewykorzystanych sytuacjach. Zamiast remisu zrobiło się bowiem błyskawicznie 0:3 po dwóch skutecznych akcjach rywali. PKF nie wypuścił takiej przewagi z rąk i choć zwłaszcza w drugiej połowie zdarzały się chwilę nonszalancji po własną bramką, to jednak dobra gra w ofensywie sprawiła, że w pewnym momencie wynik brzmiał już 6:0. Zannini Poland zdobyło honorowego gola w ostatniej akcji meczu, jednak było to wyłącznie trafienie na otarcie łez. Po czwartkowym wieczorze to zawodnicy PKF mieli lepsze humory i to oni stali się po tym meczu bogatsi o trzy punkty.
