Relacja tekstowa
Czekał nas mecz drużyn z dolnej części tabeli Ekstraklasy. Obie drużyny potrzebowały zwycięstw, tym bardziej drużyna DPL ciągle czekająca na premierowe zwycięstwo w lidze. Pierwsza połowa to była istna wymiana ciosów, każda dogodna sytuacja obu zespołów kończyła się udanym strzałem na bramkę. Wynik otworzyli gracze DPL, nie długo ciesząc się z prowadzenia, bo stan rywalizacji wyrównał Jakub Halup dla drużyny Efekt. W pewnym momencie gracze Efekt wyszli na prowadzenie 4-2 i wtedy skończył się ich pomysł na mecz, lub lepiej byłoby powiedzieć, że to rywale znaleźli sposób na odwrócenie losów rywalizacji szybko wyrównując wynik na 4-4 na koniec pierwszej połowy. W drugiej, gdy DPL wyszedł na prowadzenie w 33 minucie na 5-4, swój zespół zaczął pogrążać Sebastian Klaus. Najpierw otrzymując żółty kartonik, a następnie uciął skrzydła kolegom z drużyny strzelając bramkę samobójcza. Z wyniku 4-6 gracze Efekt nie zdołali się już wydostać i spadł z nieba do piekła. Nikt, a na pewno sami zawodnicy Efekt nie spodziewali się takiego przebiegu meczu gdy prowadzili 4-2, co nie zmienia faktu, że dla DPL należą się gratulacje za to, że wstali z kolan i w dobrym stylu przechylili szale zwycięstwa na swoją stronę.
