Relacja tekstowa
Na inaugurację zmagań w najwyżej klasie rozgrywkowej naprzeciw siebie stanęły dwie drużyny, które dostały się do elity kuchennymi drzwiami. Jedni i drudzy zakończyli wiosenny sezon na trzecim miejscu na zapleczu PowerPartners Ekstraklasy, ale w skutek wycofania się kilku drużyn, ostatecznie wywalczyły promocję. Jak wiadomo los beniaminków bywa trudny, zatem oba zespoły zdawały sobie sprawę, że pierwszy mecz może być niezwykle ważny w kontekście całego sezonu. Na otwarcie wyniku czekaliśmy prawie kwadrans, kiedy to Robert Rzyska dał prowadzenie swojej drużynie, a chwilę później Efekt prowadził już 2:0 gdy na listę strzelców wpisał się Bartosz Krawczyk. Capgemini nie zamierzało się jednak łatwo poddawać i mimo dwubramkowej przewagi rywala, doszło do głosu w drugiej połowie. Sygnał do odrabiania strat dał Sebastian Stebnicki, a szybko strzelony gol kontaktowy dodał jeszcze wiary zawodnikom tej ekipy. W efekcie Capgemini dołożyło dwa kolejne trafienia, a gdyby piłka zamiast w słupek, trafiła do bramki po raz czwarty, byłoby zapewne „po meczu”. W samej końcówce ponownie do ataku rzucił się Efekt. Najpierw gracze tej ekipy obili aluminium bramki rywala, a w ostatniej akcji meczu zostali nagrodzeni wyrównującym trafieniem. W meczu dwóch beniaminków, po bardzo dobrym widowisku, podział punktów.
