Relacja tekstowa
„Mecz który zaczął się w drugiej połowie”, tak można określić spotkanie Sygnity z KPGM Obie drużyny zaczęły mecz spokojnie, nikt nie forsował tempa. Warunki pogodowe potęgowały niedokładności w podaniach i inne błędy techniczne, co wpłynęło na bezbramkowy przebieg pierwszej części gry. Po zmianie stron obie drużyny zaczęły próbować strzałów z dystansu i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, piłka zaczęła wpadać do bramki. Pierwszego gola zdobyła ekipa Sygnity. Po rykoszecie piłka wpadła za kołnierz Marcina Tomali. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, bo po zaledwie 40 sekundach piłka wślizgnęła się po rekach Piotra Wiśniewskiego i było 1:1. Widząc że bramkarze mają duże trudności z opanowaniem mokrej piłki, zaczęło padać coraz więcej strzałów z trudnych pozycji, a te okazały się być szczęśliwsze dla graczy KPMG, którzy jeszcze trzykrotnie znaleźli drogę do bramki i ostatecznie wygrali mecz 1:4
