Relacja tekstowa
Meczom otwarcia zawsze towarzyszy pewna doza nieśmiałości i obie ekipy wpisując się w tę konwencję, spotkanie rozpoczęły nieco chaotycznie. Pierwsza połowa była mocno niezdecydowana, z gromadką strat i rzutów z bardzo nieprzygotowanych pozycji. Dopiero po zmianie stron ofensywy zarówno jednej, jak i drugiej drużyny zaczęły przedstawiać światu swoje atuty. Kluczem do wygranej Matshopu okazała się przewaga centymetrów w „pomalowanym” oraz transition offense szaro-zielonych napędzane przez smukłego skrzydłowego Rafała Rabsztyna (12 pkt. 6 zb.).